Szykując się po januszowemu na wieczorny finał Ligi Mistrzów, w którym Inter Mediolan zagra w Stambule z Manchesterem City, odświeżałem sobie skojarzenia z obiema drużynami.
Inter…, ten pierwszy Ronaldo z kocimi kiwkami, ale już z zębami jak królik [1], a przede wszystkim kibice. Tym bardziej ucieszyło mnie (i nieco zdziwiło), gdy w ateńskich podziemiach wśród melin (zwiedzałem anarchistyczną dzielnicę Exarchia będąc tam na meczach kilka lat temu) znalazłem biuletyn „ΟΙ ΑΝΑΜΝΗΣΕΙΣ ΤΟΥ BIZCO”, a w nim m.in. fotki dzieci Zapatystów [nazwa ruchu odwołuje się do Emiliano Zapaty Salazara (1879–1919), przywódcy partyzantki chłopskiej w czasie rewolucji meksykańskiej], w chustach na twarzach i w koszulkach Interu! Ciary przeszły po grzbiecie, takie AMF100%, granie dla przyjemności, granie dla protestu, na trudnych terenach w trudnym czasie!
Zapatyści to, mówiąc umownie (nie szufladkują się), mieszanka z pogranicza anarchizmu, antykapitalizmu i socjalizmu, ale i lokalnego patriotyzmu. Ich rebelia wybuchła w związku z prawem miejscowych rolników do pozostania na swojej ziemi. Zapatyści sprzeciwiają się wielkim koncernom międzynarodowym.
Co robiły dzieci meksykańskich rewolucjonistów z barwami Interu? Otóż Zanetti, ex piłkarz i wiceprezes wielkiego, także komercyjnego Interu, a prywatnie katolik (był na audiencji u trzech papieży), wspiera ruch spod liter EZLN! Zanetti napisał otwarty list do zapatystów, potem treść znalazła się na różnych grafikach: – Wierzymy w lepszy świat, wolny od globalizmu, wzbogacony kulturowymi i zwyczajowymi różnicami pomiędzy narodami. Dlatego musimy wspierać się w walce o ideały i pamiętać o swoich korzeniach.
Odwiedził osobiście autonomiczne ludności Chiapas, jego Inter wysłał do Meksyku sprzęt piłkarski oraz zapasy przydatne już nie w meczu, a w rewolucji! RMF pisał, że mediolański klub zasłużył na szacunek partyzantów, bo sponsoruje budowę obiektów sportowych, wodociągów i placówek służby zdrowia w stanie Chiapas!
Weszlo.com wspominało w 2016 roku, że Zanetti zebrał 5000 euro po ataku militarnym na jedną z wiosek zapatystów, a kwota został uciułana z… kar piłkarzy, na przykład za spóźnienia na treningi! Kupił wtedy ambulans, wysłał do buntowników ubrania, sprzęt i leki.
Co kierowało Zanettim? Po kryzysie gospodarczym w Argentynie (w 2001 roku), wychowany w Buenos Aires stał się krytykiem neoliberalnej globalizacji i podjął inicjatywy społeczne w biednych krajach, aby pomóc ludziom, którzy cierpią z powodów globalizacji. Nam w Polsce „łatwo mówić”, bo nie odczuwamy w taki sposób dyktatu silniejszych oraz globalnych marek. Tam rolnicy musieli (chcieli!) chwycić za broń w walce o swoje prawa. Jak pisały polskie media, w domu znanego obrońcy się nie przelewało, Javier już gdy miał dwanaście lat chadzał z ojcem do pracy i podawał mu cegły, mieszał zaprawę. Tak sobie myślę jak się to ma do dzisiejszych rozpieszczonych piłkarzy, których od kołyski wozi się do drogich akademii?
Zanetti spędził w Interze ponad ćwierć wieku, nie zniechęcił go nawet… koktajl Mołotowa, który poleciał w autokar piłkarzy, kiedy ci przegrali 1:6 z AS Roma.
Indianie zaprosili Inter na mecz do siebie. W liście do Javiera Zanettiego, wtedy kapitana Interu, przywódca Zapatystów Subcomandante Marcos napisał: (…) ponieważ darzymy was szacunkiem, nie planujemy zasypać was golami. Czekamy na odpowiedź i kontynuujemy ostry trening (…).
Inter nie odpowiedział na wyzwanie rebeliantów… Przynajmniej według tego info, do którego dotarłem.
[1]: Działało na wyobraźnię dzieciaków biegających po żwirowym boisku… A między te zęby to sobie chyba wpierdalał za dzieciaka patyczek od lodów.