Ministerstwo Odlotów

Fanzin o wszystkim i o niczym…

Waldemar Łysiak – „Pan Juliusz” (2022)

Trochę kultury! Dawno nie czytałem niczego ciekawego od Waldemara Łysiaka. W 2022 wyszła nowa książka „Pan Juliusz”, typowo łysiakowy hołd, tym razem dla Wieszcza Narodowego, Juliusza Słowackiego. Co mam na myśli pisząc „typowo łysiakowy hołd”? Przez wiersze Pana Juliusza płyniemy bowiem lekko i przyjemnie, nawet jeśli nie jesteśmy fanami poezji. Faktem jest, że w każdym polskim mieście znajdziesz ulicę Słowackiego, więc warto chociaż coś na temat Wieszcza wiedzieć!
Łysiak zaczyna od obalania rzekomego homoseksualizmu Juliusza, przedstawiając nam muzy autora m.in. „Kordiana”. Poznając wyrywkową twórczość poety trafiamy na historie miłosne i erotyczne, na których przecież – obok kasy i władzy – stoi (lub leży) ludzki gatunek. Oprócz kobiet (często kilku naraz), Słowacki miłował Jezusa Chrystusa, lecz ta książka nie jest o wierze. Hmm.
Treścią drugiej części jest spór Słowackiego z Adamem Mickiewiczem. Tak jak dzisiaj „freestyluje” się na podwórkach i w podziemnych klubach (aczkolwiek za sprawą Internetu dużo mniej undergroundowych), tak dawniej improwizowali poeci. Kto miał lepsze dissy? A no właśnie, ciekawe i naprawdę nie tak odległe od rapu! Po co zatem wyzywać jedni drugich, to od frajerów, to od bluzgających idiotów/tryglodytów, skoro dla każdego znajdzie się miejsce przy polskim stole? Jedni i drudzy prezentują typ polskiej wrażliwości. Typ, nie wzór. Nie będę nawet próbował Wam wciskać, że ten prosty wniosek przyszedł mi łatwo. Zawsze będą jednak tacy, co „albo za Słowackim”, „albo za Mickiewiczem”, murem. Nazwą to konsekwencją, ich gust – ich prawo, gorzej gdy zaczynają zwalczać inny nurt, współczuję, że nie potrafią patrzeć szerzej, czyli dostrzec „coś” nawet „po drugiej stronie”.
Końcówka książki zahacza o agenturę rosyjską, która miała zakręcić Mickiewiczem. „Towiańszczyzna” pokazuje nam różnicę między wieszczami, jeden z nich miał się pogubić w politycznym sekciarstwie, drugi wyjść z tego starcia zwycięsko.
Wydanie jak zwykle piękne, (bardzo) bogato ilustrowane i zdobione. Wydawnictwo Nobilis zamyka „Pana Juliusza” w 240 stronach, opakowując je grubą, sztywną okładką.
Polecam wszystkim, szczególnie takim laikom jak ja. Waldemar Łysiak w odpowiedniej dawce i nie o sobie (aczkolwiek w swoim stylu, bo pstryczka Ukraińcom musiał dać nawet tu…)!

Show More