Ministerstwo Odlotów

Fanzin o wszystkim i o niczym…

„Nie dla followersów ani subów”, czyli 1988-„Ruleta” (2022)

Preorder doszedł na czas! Pryszczaty kurier przekonany o własnej zajebistości tym razem „zastał kogoś w domu” i rozpakowałem nowość od 1988! Pochodzący ze Szczecina hip hopowiec (Przemysław Jankowiak, producent znany m.in. ze specyficznego duetu Syny) godzien jest stania obok żywych legend brzmień z podziemia, takich jak Noon, czy Emade, więc ciary były gwarantowane. Były bezcenne w tym zalewie beznadziei pompowanej przez media i życie wokół nas (inflacja, wojna…)!

Nie przepadam za składankami, ale ta jakby łączy się w całość. Czuć, że dobór ekipy nie był przypadkowy. To miejskie, zadymione historie na mrocznych bitach najwyższej jakości. Nie do wesołego autka na wypad rodzinny.

1988 zaprosił do współpracy starą szkołę (Włodi, Kosi, Siwers, Wilku…), są nowi, mimo przeważających wokali męskich znalazło się też miejsce dla kilku pań (Margaret, Kacha…), które – moim zdaniem – dały radę. Mimo kilku słabszych momentów (nie wchodzi mi np. „Lejtmotyw”, chociaż bit – jak każdy – miażdży), słucham od pierwszego do ostatniego kawałka, playlista idealnie pasuje do spaceru w deszczowej, majowej aurze (wtedy też odbyła się premiera „Rulety”) i ciemnych chmur nad miastem. Kiedyś recenzowałem tu album Noona z Żytem, teraz raper-malarz wraca w kawałku „Fubu”, który – nie tylko według mnie – jest jednym z najlepszych na płycie. Żyto nawija o ulicy z charakterystycznym sznytem.

Nie dla followersów ani subów – jesteś z nami jak to kumasz – i taka właśnie jest ta płyta… Po wyświetleniach klipów widać, że nie powtórzy komercyjnego sukcesu Kizo, heh.

„Ruleta” to 18 kawałków i tyle samo instrumentali na drugim CD. Nie ogarnąłem się i nie zamówiłem preorderu z kasetą, przyszły mi tylko vlepki i… zatyczki do uszu, najdziwniejszy dodatek do płyty jaki dostałem. Szkoda tej kasety, przeszło nawet przez myśl, by wrócić do kolekcjonowania ich i kupić „jamnika”, chociaż jak twierdzi moja żona – po co te śmieci, jak zaraz może nam coś pierdolnąć nad głowami? „Dorobek życia” – ziny, płyty, książki. Nie narzekam, od 36 lat pomagają przetrwać. Pomaga w tym też „Ruleta” i tacy zawodnicy jak Hades, nawijający (jeden z moich faworytów na krążku – „Bilet”), że kupili bilet w jedną stronę…

Okładka? Plastyk, bez książeczki – raczej prosto i w myśl zasady „niech przemówi muzyka”, jak na płycie z Włodkiem. Dwa zdjęcia na krzyż, tytuły kawałków.

Słucham „Rulety” w kółko i z każdym kolejnym przesłuchaniem odnajduje na niej nowe, wywołujące dreszcze momenty. Zabrzmi to jak propaganda protestancka, ale tak – uliczny hip-hop nie umarł! Jest 1988, Włodi, JWP/BC, Hades, ale są też takie perełki jak Żyto, czy Asthma ze Śląska. Muzyka będzie ewoluować – na „Rulecie” 1988 serwuje nam powiew świeżości w ulicznym wydaniu. Nadal wolę projekty takie jak W/88, czy Żyto/Noon, ale składankę to nie wiem, czy kiedykolwiek lepszą u nas w kraju wyprodukowano…

Aha. Twoje złote dzieci zrobiły Cię na szaro…

Show More