Język się zmienił, wulgaryzmy w mowie potocznej już tak nie szokują opinii-ble-publicznej, a co któryś tatuś wygląda jak Kuba Wojewódzki. Nowoczesne mamy uczęszczają ze swoimi jedenastolatkami na koncerty Maty i Kiza, więc sam już nie wiem, czy mogę przy nich bluzgać (np. podkręcając ich na treningach i zawodach, tym bardziej, gdy poziom irytacji sięga zenitu), czy nie.
Gangsterka za sprawą mainstream-owych filmów, seriali, muzyki i artykułu 60-tego oswojona jak nigdy, tylko czekać aż Gucci wypuści kolekcję („żakardowy płaszcz”, hłe hłe) IWIWG-TF! („I wish i was gangster – they fuck!”).
Jeden tata przypomniał mi kiedyś, że rola wychowawcy jest inna niż pato-rapera, inny z kolei, że „zbyt świętych i delikatnych” ich dzieci nie słuchają („wejdą im na głowę”), lub ze zbyt poprawnym językiem nie poradzą sobie później w życiu.
Co dom, to obyczaj, a gdzieś w tym wszystkim Ty. Chcesz żeby było dobrze, często wychodzi jak zawsze. Nerwy nie te. Bywa, że po prostu masz słabszy dzień, albo trzy (nie mylić z możliwością przyjebania żonie, czy dzieciakowi krzesłem).
Pewnie, że „idealny mężczyzna”, jakich panie widzą na Netflixie, a którzy najczęściej są grani przez Denzela Washingtona, heh, nigdy się nie denerwują, ale poza planem bywa różnie. Nie każdy posiada poziom empatii mobilizujący do zbawiania świata, lub trzyma się podręcznika do współczesnej psychologii dziecięcej niczym egzaminator WORD-u prawa o ruchu drogowym. Skąd czerpać empatię, gdy w domu, w szkole i na podwórku było jej jak na lekarstwo? Skrzywdzona tak mniejszość – na przekór – zacznie pomagać, ale większość zamknie błędne koło, powielając błędy. Ludzkość to jedno wielkie powielanie błędu.
Chcę przestrzeni, prawa do słabości (z którymi trzeba sobie radzić) – nie kolejnych wytycznych i masek. Tak było, gdy rozpoczynałem pracę z dziećmi, tak jest też teraz w roli ojca. Uda się tak, albo wcale – na pstryknięcie palcem nie wygrasz ze swą historią i temperamentem (próbowałem).
Przebywając z kimś często i przez lata nie unikniemy poznania jego ciemnych stron, drugiej strony życia. Nie bój się. Czasem trzeba powiedzieć przepraszam, ale nie myśl, że jesteś kimś mniej, lub więcej niż (ecce)homo. Postępujesz zgodnie ze sobą, czasem inspirując się innymi, lub Bogiem.
Trener też człowiek – mówią jedni. Trener nie człowiek – zdają się myśleć drudzy…