Dawno nie przeczytałem tak szybko grubej książki, a już na pewno nie w klimacie horroru/fantasty! Z jakiego powodu osoba dorosła, której generalnie nie interesują potwory i tego typu klimaty, może sięgać po horrory s-f jakie pisał H.P. Lovecraft? Na przykład, gdy znudzi ją przewidywalny realizm. Inaczej też podchodzi do tego typu opowieści dziecko, a inaczej dorosły, który może traktować opowieść s-f metaforycznie.
Weźmy takiego Batmana – mojego ulubionego superbohatera z czasów bycia małym chłopcem (pierwszy film z Jokerem jako przeciwnikiem człowieka-nietoperza), którego do dziś zdarza mi się przeczytać (komiks), czy obejrzeć (choć dawno nie było nawiązania do „tego” klimatu, oczywiście „Joker” był rewelacyjny i ratuje atmosferę Gotham na wielkim ekranie, ale sam Batman gdzieś się zgubił…). Można podchodzić do Batmana jak do bajki o dziwnym kolesiu z uszami postawionymi podobnie do buldoga francuskiego, a można widzieć tą całą metaforę – metropolie są zepsute, a normalni ludzie marzą o wybawcy. Najlepiej niezależnym, bo wszystko, co oficjalne od dawna jest skorumpowane, podejrzane. Oswojenie strachu (tu – małego Bruce Wayne przed nietoperzami) i zamienienie go w siłę też może być drugim dnem. Albo Tolkien i interpretacje jego dzieł, niejedna skrajna-nieformalna organizacja polityczna widziała w nich swoje idee… Teksty o autorze „Władcy Pierścieni” pojawiały się m.in. w magazynach organizacji Blood&Honour.
Podobnie patrzył na twórczość H.P. Lovecrafta Michel Houellebeckq, który poświęcił mu książkę „Przeciw światu. Przeciw życiu”. Od razu warto zaznaczyć, że Mateusz Kopacz, znawca twórczości Lovecrafta i autor posłowia w zbiorze „Zew Cthulhu” mocno skrytykował punkt widzenia francuza, zarzucając mu szukanie na siłę bratniej duszy w innym autorze, a co za tym idzie – przenoszenie swoich lęków i kompleksów na Lovecrafta i jego dzieła. Zarzutów do tej chyba najsłabszej pozycji od Houellebecq jest więcej, w każdym razie Michel – jak sam tytuł wskazuje – widział w Lovecraftcie jedną wielką metaforę bycia przeciw światu i przeciw życiu, przeciw upadłej cywilizacji. Nie wiem jaki był zamysł Lovecrafta, ale fakt jest taki, że fantastykę można czytać tak jak… fantazja pozwala, czyli na szereg sposobów.
Są różne rodzaje fantastyki, mimo wszystko ta bawiąca się w prorokowanie, jak „Black Mirror”, jest mi najbliższa, ale ciekawe, dalekie odloty też nie raz zdarzyło się napotkać, chociażby w recenzowanym tytule. „Zew Cthulhu” jest zbiorem pięciu najbardziej znanych opowiadań Howarda Phillipsa Lovecrafta. Pisarz z Providence wychodzi w nich z podobnej koncepcji – toczy się normalne ziemskie życie, aż pewnego dnia, w konkretnym miejscu pojawiają się podejrzane, szybko narastające zjawiska. Lovecraft lubi stawiać przeciwko nim naukowców, którym sytuacja wymyka się z ram nabytej wiedzy o wszechświecie. Nie brzmi to może porywająco, ale cały geniusz polega na stylu pisania, sposobie – bardzo przejrzystym, czytelnym – prowadzenia narracji przez Lovecrafta. Opowiadania wciągają, napięcie rośnie mimo braku lania wody i szybkiego przechodzenia do konkretów, od pierwszych linijek poprzeczka postawiona jest bardzo wysoko. Wciągałem się w te historie, aż sam byłem zdziwiony ich poziomem, klimatem, tą narracją… Geniusz na miarę ikony.
Lovecraft był rasistą, Houellebeckq nie opisał zmiany tego nastawienia, Kopacz twierdzi, że przed napisaniem swoich najważniejszych dzieł pisarz złagodniał w tej kwestii. W każdym razie zachowało się wiele listów Lovecrafta, w których np. wyzywał murzynów od szympansów, utożsamiał siedliska imigrantów z dzikimi terenami, zachowaniami dalekimi od standardów cywilizacyjnych jakie znał. Tu nasuwa się skojarzenie z jego opowiadaniami, w których przybyszy z odległych planet czczą wyobcowane od normalnego świata dzikusy. Czy to przypadek, czy faktyczna metafora dzieł Lovecrafta?
Polecam, „Zew Cthulhu” pozwala uciec na chwilę od rzeczywistości, aczkolwiek myśl na temat tego, czy jesteśmy sami we wszechświecie i czy nastąpi kiedyś kontakt z inną cywilizacją (i co wtedy) nie raz przemknęła przez czaszkę w trakcie lektury. Na pewno kupię pozostałe opowiadania Lovecrafta, które są dostępne po polsku, ale poczekam na zimę, wyjazd, kominek…