Ministerstwo Odlotów

Fanzin o wszystkim i o niczym…

„Furioza” (2021), czyli zabójcze ryjówki, albo tych już z nami nie ma…

1 listopada – dzień, w którym media emitują slajdy z serii „tych już z nami nie ma”, pokazując garść osób, którym wielkim trudem, lub fartem, udało się na dłużej zagościć, poprzez masową pamięć, na tym łez padole. Walczyli o to! Na Boże Narodzenie i we Wszystkich Świętych spotykam się niechętnie (nie licząc rodziców) z rodziną („tylko na zdjęciach”). Rok za rokiem, wymiata kartki kalendarza jak liście z grobów.

Długi weekend.

Było kilka płyt i filmów do odhaczenia – z jednej strony fajnie, że sypnęło nieco premierami po niedawnym zamrożeniu kin, ale niestety jakość nie idzie za ilością („Wesele”… Smarzowski, co ty żeś odjebał…). „Furiozę” (2021) musiałem obejrzeć, na tej samej zasadzie, co np. przeczytać zbiór opowiadań „Ecstasy” (1996) Irvine Welsha –, bo był tam wątek kibolski. Czuję jednak coraz większe obrzydzenie tego typu filmami, tym bardziej, gdy „nasi” się za nie wezmą. Nie udaje im się uniknąć kiczu.

Sama fabuła to historia typowa dla niezbyt ambitnego filmu akcji, albo jeszcze głupsza – policjantka, ex kibolka, która ma 108 wyjazdów, mogli to nazwać „Skrzydlate świnie 2” – zawsze przegną z rolą kobiecą… Postacie kiepskie (nie mam na myśli gry aktorskiej), może prócz „Mrówy” i jego „jokerowych” wybuchów śmiechu.

Jak dobrze oglądało się „Okolofutbola” (2013), gdzie chuligani przynajmniej wyglądali normalnie. Nie niczym „Golden”, spięty tak, że nie wiadomo, czy się śmiać, czy współczuć. A może jednak czas zacząć się bać? Bać się kretynizmu i kompleksów podobnych osobników…

Szereg absurdów, jak w filmach Vegi, luźno opartych na prawdzie, zamienia tego typu produkcje w „kino klasy C”, stawia na poziomie „Zabójczych ryjówek” (1959). Nie wiem skąd ocena ponad 7 na filmwebie, może za to, że „Golden” zabrał pogonionego z ekipy tchórza na ustawkę dlatego, że ten… jechał autem za ekipą i miał ze sobą apteczkę?

Nie wiem też, czy należy gratulować Rybakowi z Arki faktu, iż jego pamiętny monolog-mobilizacja (ostatecznie sprzedana TVNowi) została uwieczniona na tym wątpliwej jakości dziele? Cóż, chuligani, przynajmniej wtedy, byli bardziej inspirujący, więc raczej siara (i to nie Siara z „Kilera”, naprawdę śmieszny…).

Na „Football Factory”, czy wspomnianym „Okolofutbola” itd. bawiłem się dobrze, po tym ostatnim aż się chciało iść na mecz, a po drodze zatańczyć z ziomkami hard bassa. Oglądając „Furiozę” można co najwyżej poczuć zażenowanie, a jeśli kogoś jarał ten seans, czy o – zgrozo – inspirował się tym gównem, to cóż…, gusta się najwidoczniej zmieniły na gorsze, a obraz ruchu kibicowskiego na cyrkowy…, mimo że nadal groźny.

Kiedyś przy ocenie podobnych produkcji pisałem, że trzeba traktować je jako po prostu film rozrywkowy, z dystansem – dzisiaj mi go brakuje. Czuję raczej zażenowanie, że ruch kibicowski może być kojarzony z kreacjami typu „Golden” – z kretynem spiętym tak mocno, że nawet nie potrafi wypowiedzieć zdania bez nerwowego ścisku szczęk. Bo z takimi kretynami nigdy nie zajedzie się zbyt daleko – w czymkolwiek…

Jeśli pójdziecie na seans drugiego listopada, traktujcie to jako dzień zadumy nad utraconym, dawniej momentami ciekawym, fabularnym kinem kibicowskim. „Tych już z nami nie ma”…

Show More