Ministerstwo Odlotów

Fanzin o wszystkim i o niczym…

Daleki Wschód na polskiej wsi

Odpoczywałem na polskiej wsi, zabrałem różnego typu książki, nie mogło zabraknąć wątku dalekowschodniego. Jakoś tak lepiej wchodzą „mędrcze rozkminy” pośród śpiewu ptaków, na bosaka, na tarasie. Pomagają się unosić, motywują do rozruchu. Ruska bania już czeka aż słońce się schowa, na polskie niebo pełne gwiazd. Oby jak najdłużej pełne gwiazd, nie bomb.
Dziś na wsi, jutro u siebie w bloku, w weekend w innym mieście, niedawno za granicami państwa. Tak teraz żyjemy, tak żyją Ci, którzy chcą żyć, a nie wyłącznie przeżyć. Umożliwił nam to Zachód, jakby nie patrzeć, przy wszystkich swoich minusach.
Zaglądam do dziadków pokazać im prawnuczkę. Babcia, od kiedy pamiętam, kojarzy mi się z siedzeniem w tej samej malutkiej kuchni na pierwszym piętrze i patrzeniem w ten sam kawałek piaszczystej drogi za szybą. Całym życiem „tamtych pokoleń” były ich domy, rodziny, wnuki. Cóż, kochana babciu, świat się otworzył, a dobra babcia na to – jasne, zdobywajcie go, co was obchodzi stara baba! Ja jednak będę ją odwiedzał do końca, to jasne. Z daleka najlepiej wygląda dom.
Sięgając po tego typu rzeczy, przypominam sobie o rodzinie, bowiem we wszystkich „wielkich księgach” jej wielka rola jest słusznie podkreślana.
„Najwyższa nauka. Da Xue. Powszednia praktyka drogi środka. Zhong Yong” to pięknie wydana przez Państwowy Instytut Wydawniczy (2022) książka ze starożytnymi chińskimi mądrościami. Tym razem nie taoizm, a konfucjanizm, więc – pisząc w dużym skrócie – mądrości na temat rządzenia ludem i relacji międzyludzkich. Ciekawe w tym wszystkim jest to, że zdania chińskich mistrzów można odnosić do współczesnego społeczeństwa, zobaczyć na ich tle niektóre wady skrajnego indywidualizmu. Krótkie myśli, kilka zdań (wybrane wrzucam niżej), akurat by przeczytać, spojrzeć przed siebie i pomyśleć.
Idealny władca, według Konfucjusza, powinien zacząć od samodoskonalenia, zresztą w świat chińskiej filozofii przystępnie wprowadza nas Katarzyna Pejda, która przełożyła recenzowaną pracę. No, fajnie by było…
Napisałem, że książka to nie taoizm lecz konfucjanizm, ale popularne dao przewija się przez wszystkie (ponad) 130 stron, bowiem w Chinach jedni korzystają z mądrości drugich. Chińskie księgi są bardzo praktyczne, wiele w nich odniesień do natury świata i człowieka. Zamiast rewolucji, proponują raczej mądre płynięcie z nurtem życia. Człowiek może wybrać drogę moralnie doskonałą, lub ścieżkę prostaka. Jak to się zazwyczaj kończy – wiemy.
Jakiś czas temu miałem okazję trenować w Warszawie (na weekendowym seminarium) z chińskim mistrzem. Z Chińczykiem, który krążył po świecie, bo od „wybuchu covidu-19” bał się wrócić do rodzimej miejscowości. Nie obawiał się wirusa, chyba że tym wirusem jest totalitaryzm. Bał się, że jak wjedzie do ojczyzny, to już z niej nie wyjedzie, a jego praca i pasja związane są z wyjazdami takimi jak te do Warszawy. Kilka lat nie widział rodziny, dopiero po ostatnim poluzowaniu restrykcji zaryzykował.
Tak oto Chińczycy posłuchali Konfucjusza, tak ufają „moralnie doskonałemu władcy” obywatele. Także, no, nie wyszło (i to na długo przed pandemią), a z mądrych książek korzystają zazwyczaj właśnie tacy jak my – „ludzie z ludu”. Wam także to polecam!

Show More