Medziugorie, Medjugorie… nie spotkałem miejscowości, która miałaby tyle różnych pisowni swojej nazwy, wypisałem zaledwie dwie, a istnieje więcej. Która jest w pełni poprawna? Nie wiem, zostańmy przy swojsko brzmiącej Medziugorie. Jest to znane w całym chrześcijańskim świecie miejsce, niezatwierdzonych jeszcze oficjalnie przez Kościół, objawień maryjnych. Nie rozumiem, nie przyjmuję na 100%, ale też nie odrzucam.
Śp. ksiądz Pawlukiewicz nauczał w jednym ze swoich wspaniałych kazań, że wprawdzie nie rozumie jak od podszewki działa komputer, ale z niego korzysta, bo sprzęt ten spełnia swą rolę. Dodał, że podobnie jest z chrześcijaństwem – nikt do końca nie rozumie całej Biblii, wszystkich nauk Jezusa, ale nie wyrzuca jej, jeśli wie, że to wszystko działa. W jaki sposób działa? Wierząc sercem, duchem, jesteś szczęśliwszym człowiekiem, wolnym od nienawiści, zazdrości, żądzy zemsty, bezmyślnego podążania za namiętnościami – człowiek modlitwy daleki jest od rozwijania w sobie myśli i uczuć zmieniających nas w kłębek nerwów. To a propos Pisma Świętego i nauki Kościoła, objawienia prywatne to już inna para kaloszy – można w nie wierzyć, można odrzucać. Do Medziugorie można pielgrzymować, albo nie – zarzucając mu komercyjność.
Wolę ukryte klasztory, gdzieś na uboczu, z żyjącymi wg surowej reguły mnichami, ale w Medziugorie miałem okazję być już dwa razy podczas wizyt w okolicy – raz na wakacjach w Chorwacji, a dawniej przy okazji zawodów sportowych w Bośni i Hercegowinie. Za pierwszym razem na szybko obszedłem tą miejscowość, teraz spędziłem tam więcej czasu, ale jeśli będzie „do trzech razy sztuka” – wrócę tam tylko na jakieś większe wydarzenie. Dlaczego?
Bo w Medziugorie nie ma, prócz samej historii objawień, nic ciekawego. Owszem, jest ładnie, ale biorąc pod uwagę widoki w Bośni oraz w pobliskiej Chorwacji (z wakacyjnego kurortu jechałem do Medziugorie godzinę) – nie zastaniemy tam nic szczególnego. No, prócz niezłych podróbek Stone Island, na którą się skusiłem, heh. No właśnie – Medziugorie to głównie stragany z podróbkami oraz z religijnym kiczem. Cenię sobie ikony, literaturę, ale niewiele z tego znalazłem i w efekcie nie kupiłem niczego. Nie o to w tym wszystkim powinno chodzić. Podobne rzeczy kupisz w Licheniu.
Drugi raz modliłem się w słynnym kościele o dwóch wieżach – parafii św. Jakuba. Dookoła znajduje się kilkadziesiąt konfesjonałów wraz z informacją w jakim języku można się spowiadać. Niestety drugi raz nie było tam kapłana – ani jednego przez kilka godzin! Rozumiem, że był dzień powszedni, ale uważam, że w takim miejscu zawsze powinien być jakiś „dyżur” – to wszak miejsce odwiedzane przez turystów przez cały rok. Może nie ma ich na raz kilka tysięcy, ale dziesiątki takich jak ja kręciły się po terenie świątyni i… nic. Moim zdaniem z Medziugorie powinno być jak ze szpitalem – zawsze czynny, zawsze otwarty, przynajmniej jedna osoba na zmianie. Niestety… masa ludzi obsługuje stanowiska z pamiątkami, podczas dwóch wizyt żadna osoba w godzinach ranno-popołudniowych nie obsługiwała wiernych. A kościół? Jak to kościół, tyle że modlą się w nim osoby, które mają mieć szczególne widzenia. Jestem tam m.in. z osobą niewierzącą, która przekonuje mnie, że z Medziugorie jest tak jak ze złotym pociągiem z Wałbrzycha. Jeśli chodzi o objawienia – takie opinie będą zawsze żywe. Przeczytałem na ten temat dwie, trzy książki i nadal nic nie wiem, bo wiedzieć tego się po prostu nie da.
Razem wspinamy się na górę objawień. Tu także zwiedzać można głównie duchem, bo to bośniacka górka jak to górka… Wspinasz się po wygładzonych skałach, mijasz pomniki z dwoma tajemnicami różańca. Po około pół godzinie docierasz do wizerunku Matki Bożej, która właśnie tam ma ukazywać się grupie Bośniaków. Fakt faktem modlitwa w takim miejscu ma dodatkowy smaczek – jeśli można to tak nazwać.
Wyspowiadałem się dopiero w chorwackiej miejscowości Makarska, po angielsku, tamtejszy malowniczy kościółek na rynku również możecie zobaczyć na zdjęciu. Wchodzę do konfesjonału i swoim bardziej podstawowym niż w podstawówce angielskim pytam, czy mogę wyspowiadać się po angielsku – ksiądz się śmiał i bardzo dobrym angielskim odpowiedział, że jak nie umiem po chorwacku to mam mówić po angielsku. Język wiary jest uniwersalny, nawet kiedy Bóg łapał się za głowę słysząc jak nieudolnie opisuję niektóre grzechy.
A propos Makarska, warto wspomnieć o trzech krzyżach na skalistej górze. Wszedłem tam kilkukrotnie, z takim widokiem jak widzicie na dodanych materiałach słuchając sobie muzyki. Noon brzmi jeszcze lepiej z morzem po prawej, górami dookoła i z widokiem zachodzącego słońca. Piękny świat.
Wracając do Bośni i Hercegowiny. Jadąc z Medziugorie do Chorwacji trzeba zajechać nad wodospady Kravica. 10 euro za wejście, ale widoki otrzymamy nieprzeciętne, a jest tam też możliwość kąpieli i punkty gastronomiczne. Wiszą flagi chorwackie, ale spotkaliśmy również bardzo ortodoksyjnych muzułmanów, jak zwykle współczując kobietom – nie tylko burek przy czterdziestu stopniach w słońcu.
Podróżując szukam po pierwsze atrakcji związanych ze sportem, po drugie z wiarą, po trzecie pięknych widoków, miejsc. Okolice Splitu, pobliska BiH z pewnością mogą dostarczyć każdej z nich, ale raczej szybko nie wrócę w te okolice – trzeba odkrywać dalej.