Jakiś czas temu ruszył nowy sezon Ekstraklasy, zabrałem na inaugurację kilku młodych podopiecznych. Pierwsze wspomnienia dzieciaków to dziś „stare” aplikacje. Smutne, nawet jeśli zabierały je na prawdziwe wakacje.
Wcześniej, rano pojechaliśmy do Muzeum Powstania Warszawskiego, dawno w nim nie byłem, zbliżała się rocznica.
Jedna zawodniczka (ogólnie, lubię ją) jest fanką historii na tyle, że gdy zwiedzaliśmy obóz koncentracyjny podczas campu sportowego w Dachau, ustawiała się do zdjęć uśmiechnięta, autentycznie była szczęśliwa, że go zwiedza. Poza tym, mama kazała być uśmiechniętą do każdego zdjęcia, żeby pamiątki z dzieciństwa były pozytywne. Czy uczyła o zjawisku sztucznego uśmiechu w kontekście negatywnym? Wątpię. Mówię do niej – fajnie, że się uśmiechasz do fotek, ale może jednak nie tutaj? Pozostaję fanem czarnego humoru, lecz w pewnym wieku (cholera) czasem robi się niezręcznie. Banan na twarzy, w tle napis Obóz Zagłady, co my, wycieczka z Palestyny? W każdym razie, owszem, są jeszcze takie dzieciaki („które chcą”), od nas zależy jak (i czy) uczymy je pamięci. W Muzeum Powstania było bardzo tłoczno.
Po lekcji historii – lekcja od ultrasów, którzy przygotowali oprawę odnoszącą się do witania uchodźców. Tak jak brzmiały głosy twardego rozsądku z pozostałych miejsc Europy – „asymilujcie się, bo…”. Oczywiście, będzie jak w innych przypadkach na Zachodzie, zasymiluje się tylko jakiś procent, nie może to zadziałać inaczej, znamy naturę człowieka i samo życie. Wojny plemienne. Ostatnie dni – grupy z Ameryki Łacińskiej pojawiły się w Śremie, Kórniku i już słychać o nakazach opuszczenia kraju po krwawych atakach na Polaków. Czy jest możliwy inny świat, inne relacje między kulturami niż potłuczone butelki?
Wracając do meczu. Dzieciakom się podobało, mimo faktu, że przejście od oglądania Euro’2024 do Ekstraklasy nie było proste, nawet na żywo, a oni jeszcze mogą wierzyć, że w tak wysokiej frekwencji chodzi o piłkę nożną. Prawda jest taka, że w obecnym sezonie oczy pieką jeszcze mocniej. W takich chwilach najlepiej jest… pocieszyć się, że inni mają jeszcze gorzej, na przykład są szesnastą w tabeli I ligi Wisłą. Z drugiej strony UEFA rozkminiła to tak, że wiele klubów grających mocno przeciętny futbol może grać w europejskich ligach, nawet trzeciej, co zawsze jest ciekawsze niż kolejne spotkanie z Niepołomicami.
A, właśnie. Warto wspomnieć jeszcze o wygranym w męczarniach remisie z Broendby, a właściwie o kibicach gości (na zdjęciu). Byli najlepiej śpiewającą ekipą od dawna, przynajmniej w takiej liczbie. Szli na stadion już kilka godzin wcześniej, następnie w niedającym oddychać upale siedzieli na kortach tenisowych, by rozpocząć śpiewy, jeszcze pojedyncze, godzinę przed pierwszym gwizdkiem i lecieć z koksem przez całe spotkanie. Repertuar nie był może zbyt oryginalny, ale dawno nikogo z przyjezdnych tak dobrze mi się nie słuchało w sensie zaangażowania. Możliwe, że pomogła w tym wrażeniu nie najlepsza tego dnia forma gospodarzy.
Eh. Uśmiechaj się, nawet w obozie śmierci – ważne, że to zdjęcie, a ty masz mieć jedynie pozytywne wspomnienia. Reklamy podczas hymnu Ligi Mistrzów (na Canal+) są w porządeczku, bo przecież taki jest świat kapitalizmu, bądź dorosły i zrozum. Chcesz się wczuć? W dzisiejszym świecie nie brzmi to zbyt dobrze, brr, może nawet nieco fanatycznie, nawet jeśli tylko siedzisz z… produktami przed TV. Trzymajmy się w tych pierdołach i róbmy naprawdę pożyteczne rzeczy, np. pomagajmy ofiarom powodzi. Obok każdego trwa lokalna zbiórka.
Do następnego!