Jestem jako trener na obozie sportowym latem 2024. Rano budzę ekipę na bieganie i znajduję u 17-sto letniego podopiecznego, zupełnie nie z klimatu kibicowskiego, „Mechaniczną Pomarańczę” w wydaniu książkowym. Wzruszyłem się – co klasyk to klasyk, Alex DeLarge na okładce, trafia nawet do dzisiejszej młodzieży, przyciągniętej światem i językiem stworzonym przez Burgessa. Mam dobrą informację na podstawie wieloletnich już obserwacji – mimo tych wszystkich tik toków, czytanie ma się wśród dzieciaków dobrze. Jak zawsze są tacy, którzy nie mogą przebrnąć przez dwie kartki – nie każdy musi to lubić -, lecz liczba pochłaniających cegła za cegłą może wprawić w zdumienie.
A teraz recenzja.
Książka „Ultra. The Underworld of Italian Football” została wydana przez brytyjskiego pisarza i dziennikarza Tobiasa Jonesa w 2019. Polskiego tłumaczenia doczekaliśmy się w roku 2024 i szybko stało się popularne. Książki o kibicach pisane przez osoby z zewnątrz ruchu wychodzą różnie, lecz ten tytuł czytało się z zaciekawieniem. Tym bardziej, że wziąłem go do rąk w trakcie Euro 2024, na wakacjach w Italii, blisko makaroniarskich klimatów.
Na kartkach zahaczamy m.in. o Rzym, Mediolan, Turyn, Veronę, czy Genuę. Pojedyncze wydarzenia, aczkolwiek umieszczone w szerszym kontekście bogatej historii włoskich ultras oraz poszczególnych ludzi. Raczeni jesteśmy opisami ciekawych postaci, meczów i awantur, tragedii, ale też miast, miejscówek, czasów. Było czym zapełnić ponad 520 stron, a i tak pozostaje się z uczuciem niedosytu! O to chodzi w dobrych tytułach, więc ocena musi być wysoka.
Przede wszystkim, na przykładzie (dla mnie średnio atrakcyjnej, ale opowiedział o niej atrakcyjnie!) Cosenzy autor pokazuje ile różnych poglądów spotyka się na włoskiej trybunie. Punki działały u boku zakonnika-franciszkanina. Gdzieś indziej skrajny prawicowiec ze skrajnym lewakiem. Wspomniany franciszkanin wyciągał skrajnego lewaka z więzienia po policyjnej łapance, a sam… bujał się z prostytutką. I tak dalej.
Wkładka zdjęciowa na śliskim papierze, w pełnym kolorze. Super dodatek, szkoda że zdjęć przy tak obszernym tytule jest niewiele. Znalazło się miejsce zarówno na piłkarzy, fanów Cosenzy, a nawet samo miasteczko. Stare Lazio ze swastyką – standard, awantura z policją.
Ciekawa rzecz dla fanów Włoch, włoskiej piłki, ruchu ultras i po prostu kibiców lubiących czytać. Tobias Jones dał radę i ukazał bez ukrytej pretensji, że środowisko jest fascynujące, ale często przeczy samo sobie – tak jak świat, z którym walczy. Żeby to dostrzec, trzeba spróbować spojrzeć z dystansu, albo… skumać zasadę yin yang. To przewijające się w tle pytanie „kim są ultrasi?” naprawdę daje do myślenia w połączeniu z licznymi historiami. Czy są lepsi?
Autor nie popiera ślepo kibicowskiej przemocy, ale opisuje też brutalne ataki policji, nie tylko na ultras, np. na uczestników demonstracji anty G8. Taki jest świat – nie wszyscy dziennikarze potrafią dostrzec jego kolory.
Mimo to, Jones nie uniknął antyfaszystowskiego wydźwięku książki, dużo miejsca poświęcając także głośnym przypadkom rasizmu. Livorno i ich Lenin wprawdzie są wspomniane, lecz potraktowane jakby łagodniej. Statystyki zbrodniarzy spod sierpa i młota nie stoją za tym nierównym podejściem, tym bardziej, że włoscy komuniści lubili „fajerwerki” na ulicach także długo po II Wojnie Światowej (= tak, potencjalnie jest przed odrodzeniem czego ostrzegać).
Wiadomo, że ultra z krwi i kości napisałby tą historię inaczej, ale dajcie Jonesowi szansę. Lustro w domu też się przyda.