Dziwne zaginięcia osób w różnym wieku. Wyszedł, nie wrócił – głoszą codziennie media społecznościowe w każdym mieście. Był oszustem z Tindera (swoją drogą niezły as…, żydzi to jednak potrafią, hłe hłe), czy padł ofiarą handlarzy ludźmi? A może specjalnie zniknął, mając dosyć szukającej go w rozpaczy rodziny? Skoczył do Wisły? Czy aktualnie jest zmuszana do prostytucji? Dziewczyna z rodzaju tych, którym żaden grymas nie szpeci twarzy…, piękno to – czasem – bolesna rana.
Obok codziennych newsów o zaginięciach, codzienne newsy o sukcesach gwiazd. Śmietnik. Wojna. Czy wypada cieszyć się z małych rzeczy, organizować igrzyska, skoro brutalność dnia codziennego jest tak brutalnie obnażona? Stąpamy, tańczymy obok tragedii.
Co zrobić… Tak było zawsze, tylko nie zawsze był internet.
Zaraz ruszają europejskie puchary – bez Legii – ale chociaż będzie co kreślić na kuponach. Nudę zabijam tenisem, aczkolwiek niektóre aspekty tego sportu odpychają – z uciszaniem przez sędziego (pokornej) publiczności na czele. Taki sport. O Idze nawet nie ma co pisać – robią to wszyscy, dołączam do achów i ochów, chociaż na trawce póki co nie wygląda to tak pięknie.
Maja Chwalińska to kolejna polska tenisistka, o której ostatnio głośno (jakoś wolę ją od pani Fręch i pozostałych). 21-letnia Polka z Dąbrowy Górniczej przeszła pierwszą rundę głównego turnieju Wimbledonu. Fajnie, no więc zerkam, co to za Maja – okazuje się, że mimo młodego wieku jej karierę już zdążyła przerwać depresja. Prawdziwa, druga twarz sportu wyczynowego. Wczytałem się w wywiad na stronie TVP Sport – za dużo treningu, zbyt wielka presja i emocjonalne uzależnienie od sportu. W końcu pękła. Teraz ponoć jest dobrze, wczoraj (1.07.22) w „Przeglądzie Sportowym” tenisistka sugerowała, że nie chce być kojarzona tylko z chorobą Zachodu.
Jako trenerzy musimy pamiętać o kubłach zimnej wody na ambicje małolatów (i swoje), a jako rodzice o czymś prócz tej jednej rzeczy, na której mamy zamiar się sfiksować. „King Richard: Zwycięska rodzina” (2021) nadal jest popularnym i inspirującym (w tym, niestety, idiotów) filmem, problem w tym, że nie uda się spełnić rozpalonych marzeń każdego ojca. Podium to trzy-cztery osoby, a gabinety psychologów mogą być pełne pozostałych… No bo jak to… poświęciłam jedyną młodość na coś w czym finalnie jestem przeciętna…? Przeciętność jest ceną skrajnej samotności przez większą część roku?
Czego zatem należy uczyć? Cokolwiek robisz – liczy się sama DROGA, nie wynik. Po drodze zdobywasz cele, ale przeanalizuj czym się kierujesz. Chcesz coś sobie, czy komuś udowodnić? Czy sport jest częścią twojego planu, a może kogoś innego? Czy poznałeś tu przyjaciół?
Sama walka – w tym polityczna – jest celem, nie zwycięstwo. Po zwycięstwie panowie tego świata i rewolucjoniści szybko się nudzą. Zauważ pierwotne pobudki swoich wodzów. Znaczyć coś, żyć po coś, zarabiać. Wygrywać głównie po to, aby rozpocząć kolejną walkę i „pokazać wrogom”. Kto jednak choć raz nie zabłądził we własnym pędzie, niech pierwszy kamień rzuci. Oto człowiek – naiwnym jest sądzić, że gdzieś tam czeka inny, lepszy.
Byłem ostatnio u kumpla, który opowiadał mi o swoim znajomym.
– Przez pięć lat mieszkał w akademiku. Jako jedyny przez tyle czasu utrzymał się na tym samym łóżku – kiwnął głową jakby to był jakiś niesamowity wyczyn. Mocno wyluzowany, imprezowy typ. Teraz został adwokatem, mam własnego papugę!
Tak trzeba żyć, spełniać marzenia, pracować, ale nie zapominać o swoim wyrze i odpowiedniej dawce luzu. Nieliczni urodzili się, aby być najlepszymi. Warto sprawdzić, czy to nie ty, ale w razie czego trzeba mieć plan B.
I potrafić cieszyć się drogą, która przy odpowiednim dystansie potrafi przecież mocno zaskoczyć na plus.
Zyskałaś kibica Maja, będę śledził.