Ministerstwo Odlotów

Fanzin o wszystkim i o niczym…

„Nadal nie jesteśmy Neymarem”, czyli wreszcie mogę napisać coś o Bayernie…

Kibice piłkarscy dzielą się na wiele różnych typów i podtypów. Na przykład tacy, którzy twierdzą, że wierni fani powinni mieć głos, kontra drudzy, twierdzący, że klub jest własnością biznesmena, który na niego łoży, zatem może z nim robić, co tylko zechce.

Czy ci drudzy za nic mają jakąkolwiek tradycję pokoleń?

Nigdy nie lubiłem Bayernu Monachium, a kiedy pojawił się tam Lewandowski i zaczął wyskakiwać Polakom z lodówki, po prostu unikałem tego słowa, nie oglądałem skrótów ani tym bardziej całych meczów.

Jednak w ostatnich latach wyraźnie odrodziła się niemiecka scena ultras (w tym na Bayernie) i chociaż dla nas pewne kwestie pozostaną tam nie do zaakceptowania (to temat na inny, obszerny tekst), szwaby potrafią „zrobić dzień”, gdy za oknem szaro i ponuro, a dziadek-sąsiad narzeka, że nie posprzątałeś po swoim psie, mimo iż ten jeszcze nie skończył srać.

„Zrobieniem dnia” może być na przykład odrobina trucizny we „wspaniałym świecie” mafii o nazwie UEFA (wspomniany wyżej dziadek też ma w bani „wspaniały świat”, tyle, że „swojego” osiedla). I got the poison, jak The Prodigy, trucizna dla króla, który niesprawiedliwie rządzi i kradnie.

PSG – Bayern Monachium, pierdolone cukierkowe Walentynki’2023, Liga Mistrzów. Skrót tego meczu obejrzałem dopiero po tym, gdy pojawiły się informacje o ultrasach gości, którzy protestowali na tym meczu przeciwko wysokim cenom biletów w Paryżu (niedługo im zrobią takie jak naszym pato-feministkom na Beyoncé w Polsce – półtorej koła, heh), odpalili piro oraz przepychali się z policją.

Zaczęło się od tego, że kibice FC Bayern (2000 biletów) nie mogli wnieść dużych flag na Parc des Princes. Dozwolono tylko płótna o rozmiarach 3,00 na 1,50 m, podczas gdy fani PSG nie byli ograniczeni rozmiarem flag na płot. Zatwierdzono im dwa megafony i dwa bębny, które podobnie jak bilety dla gości musiały być ściśle spersonalizowane!

Przy cenach 70 euro za wejściówkę, Paris SG całkowicie wyczerpał limit ustalony przez UEFA, ale to ultrasi gości pokazali napis: „70 €? Nadal nie jesteśmy Neymarem. Dwadzieścia to dużo! Pieprzyć PSG!”. Na początku drugiej połowy ultrasi Bayernu (siedzący na dole) odpalili pirotechnikę, a konkretniej czerwone pochodnie bengalskie.

Oprawę (anty Bayern) i pirotechnikę zaprezentowali również gospodarze. Okazali też wsparcie dla Turków i Syryjczyków w tych ciężkich chwilach dla ich ojczyzn.

Żeby było ciekawiej, na boisku Bayern pokonał paryżan 1:0 po bramce byłego zawodnika PSG, Kingsleya Comana, a wszystko to przed 46.435 kibicami globalnej potęgi!

Cóż, trzeba przyznać, że jak na 1/8 Ligi Mistrzów, kojarzącą się jednoznacznie z komercją, ultrasi dali radę. Dla bogatych to i tak nic, ale ludzie z Paryża i Monachium pokazali w trudnych warunkach, że ruch ultra przetrwa, a przynajmniej próbuje przetrwać, mimo „kataryzacji” wielkiego futbolu. Aż obejrzę rewanż, jak nic nie wypadnie, i będzie to pierwszy mecz Bayernu, który zdzierżę bodajże od słynnego finału-klasyku z Manchesterem United’1999. Co ciekawe, mecz wypada w Dzień Kobiet, więc miło będzie po kolacji z żoną obejrzeć coś z dawką trucizny, trzymając łapę w spodniach niczym Al Bundy…

Stop „kataryzacji” futbolu!

ZDJĘCIA: Wszystkie fotki są ze wspomnianego meczu. Źródło: Internet.

Show More