Wydawnictwo Wydałem wypuściło trzecią książkę. Tym razem Sokół postawił na „Na żywo z lombardu” debiutanta Marka Wolskiego. Niemalże kiszonkowe wydanie, 170 stron, przez które przepływa się bardzo szybko. Od książki „Na marginesach życia. Zapiski kuratora sądowego” nie czytałem tak ciekawej relacji z życia żuli. Marek Wolski nie ocenia opisanych przez siebie postaci w takim stopniu jak wspomniany kurator, ale nie ma wątpliwości, że zza czarnego humoru przebija nam się tragedia uzależnionych od alkoholu jednostek.
Książeczka składa się z dziesiątek krótkich opowieści. Są to anegdoty widziane zza szyby pracownika lombardu, w którym autor faktycznie pracował. Przychodziły do niego różne specyfiki by zastawiać towar, zazwyczaj w celu dalszego upojenia alkoholowego. Wolski wybrał najciekawsze przypadki, dialogi, teksty – czasem trudno w nie uwierzyć, gdyby nie miało się do czynienia z tego typu osobami. A ciężcy są jak cholera, do tych ludzi mało co już dociera i najzwyczajniej w świecie zawracają dupę.
Istnieje jednak gatunek żula kulturalnego. „Uzasadniona obawa”:
Idąc do pracy, widzę, jak z naprzeciwka naciera na mnie szajka żuli. Jegomość z wytatuowanym na środku czoła dużym trójkątem – ich, jak sądzę, przywódca – podchodzi do mnie i z rozbrajającą uprzejmością zagaja w te słowa:
– Najmocniej przepraszam, że pana niepokoję, czy mógłby mi pan poświęcić krótką chwilę?
– Tak, poproszę.
– Dziękuję. Dzień dobry. Wie pan, tak sobie pomyślałem, że pan z pewnością ma internet w telefonie.
– Mam.
– No a ja właśnie nie mam. I czy w związku z tym mógłbym pana prosić, żeby mi pan coś sprawdził?
– Co takiego?
– Jak brzmi artykuł sto dziewięćdziesiąty, paragraf pierwszy kodeksu karnego?
– Już, chwilka… Chodzi o groźby karalne. „Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”.
– Aha. Dziękuję panu serdecznie. To ja już wiem, o co chodzi… Chodzi o starą kurwę spod piątki, co strzeliła na mnie z ucha na psiarni, bo dawno nikt jej chujem po pysku nie wytrzaskał. Teraz już wszystko rozumiem… Miłego dnia panu życzę! Do widzenia!
I właściwie tyle…
Książkę zamówisz tu: https://wydalem.com/tytuly/na-zywo-z-lombardu-ksiazka/.