Ministerstwo Odlotów

Fanzin o wszystkim i o niczym…

Kastracja salami?

5 lipca, leżę jak wieloryb i oglądam dwa mecze z rzędu. Piękna egzekucja Hiszpanów na dobrze grających gospodarzach i to w 119 minucie. Ciarki na ciele przypominają mi, że… lubię piłkę, bo co ja mam wspólnego z Niemcami i Hiszpanią? Nawet zagraniczne sympatie skierowane są gdzie indziej. No, ale… skurwiel wyskoczył do główki i uciszył Stuttgart.
Po 21:00 w Hamburgu CR7 udowodnił, że „nadszedł już czas” w futbolu na najwyższym poziomie, zaś jego kolegów z kadry ogląda się dużo przyjemniej. Szkoda, że dalej przeszli Francuzi, cały świat wie dlaczego, przyjemnie patrzyło się tam tylko na jednego piłkarza i nie był nim „człowiek w masce”. Mbappe wyglądał jakby dbał tylko o swoją twarz, trzymał się to za nos, to za szczękę, zaangażowania wydawał się mieć tyle, co znudzona Pani w nie swoim warzywniaku. Zarówno „twarz” reprezentacji Francji jak i twarz kadry Portugalii wyglądali w meczu przeciwko sobie niczym wystawieni dla kibiców z Azji celebryci, jakby po prostu mieli być. Przed dogrywką cała kadra Portugalii stoi w kółku i słucha trenera, a Ronaldo leży w środku.
Ale ja nie o fenomenie, który sam wie, że czas się zwijać.
Wszystkim znane są pseudo bijatyki piłkarzy, które najczęściej przypominały przepychanki dziewczyn z trzeciej ce (podstawówki), czy też emocjonalne kłótnie z arbitrem, który miał na przykład nie widzieć przewinienia (dzisiaj: nie pobiec sprawdzić VAR-u). Teraz nawet to zabrano futbolowi, bo pod groźbą żółtej kartki jedynie kapitan zespołu może dyskutować z sędzią. Media poinformowały, że UEFA jest zadowolona i przepis zostanie z piłką nożną na dłużej.
Dłużej trzeba będzie czekać na słynne Zajeb mu! Zajeb mu!? Na to wychodzi.
Nie twierdzę, że przepychanki na boisku są czymś w piłce niezbędnym, a arbiter ma biegać w ochraniaczu na zęby i kasku. Oczywiste, że decyzje UEFA się obronią, ma to sens (jak VAR), ale otoczka naszego (dzieciaków ze żwirowych boisk) futbolu na tym traci. Owszem, takie mecze jak Hiszpania – Niemcy nadal będą przyjemne dla oka za sprawą poziomu zawodników, ale wyobraźmy sobie, nawet nie tyle Portugalia – Francja, co szarą polską rzeczywistość ligową, nowoczesne stadiony, na których każdy mecz jest bliźniaczo podobny, z jeszcze jedną „emocyjką” mniej.
Co kolejnym krokiem? Sprawdzanie w wozie VAR ruchu ust piłkarza, czy oby nie przeklął pod nosem, niczym 41-letni Pepe po dogonieniu Francuza i wybiciu piłki na rzut rożny (fuck yeah!)? Kastrują nam ukochany sport, rzecz jasna we wszystkim mając „obiektywną rację”. Tyle, że na trybunach, przed telebimami i monitorami, gdzieś mamy spokój – szukamy nie tylko sportu, ale i płynących z niego emocji. Kto kibicuje od dawna czuje jak odchodzą, nie od razu, a taktyką salami, plasterek po plasterku.
Nic nie jest wieczne. Nostalgia…

Show More