Ministerstwo Odlotów

Fanzin o wszystkim i o niczym…

Informacja zwrotna Jakub Żulczyk 2021

Kiedy usłyszałem o programie „Nowy ład”, przeszło mi przez myśl, że zespół Honor się reaktywował z nowym wokalistą i to tytuł ich nowej piosenki. Tymczasem ład jest ten co zawsze – obrotny przetrwa, zamulony (i wiecznie nawalony) odpadnie. Różni są ludzie. Niektórzy mają władzę zawracania samolotów, bo tak im się podoba, a inni nie spojrzą nigdy dalej niż na własne podwórko, marnując swój potencjał.

Wróciłem po północy. Chłopaki z bloku stali pod klatką naspeedowani, jeden drugiemu obiecywał, że „wyrucha go w ryj”. Od dwudziestu lat te same klimaty. Wstałem o 7:00, przez okno słysząc, że nadal tam stoją i obiecują sobie różne rzeczy, gadają o wyruchaniu w ryj sądząc, że są zajebistymi ulicznikami. Ty to jesteś naprawdę stary i obleśny ptak sracz – przypomniał mi się tekst Alexa. Nie żyją jak w filmach Vegi – jadą na oparach finansowych, ale chociaż podobnie się wyrażają, chyba im to wystarcza w połączeniu z ciuszkami ekipy z serialu „Kruk”. Zaraz zjadę windą z psami i być może spotkam ich smutne, bezsilne matki, z którymi nadal mieszkają, może ich samych na przedłużce.

Kilkanaście lat temu się trzymaliśmy, ale odbiłem – pewnie myślą, że zezgredziałem, a tak naprawdę życie zaczęło się właśnie od zniknięcia spod bloku. Nowy ład był taki – kończę z degeneracją, biorę się za siebie! Wystarczyło, PiS i PO nie były, nie są mi do niczego potrzebne. Ich łady i konferencje to newsy w rodzaju tych o nowej płycie Michała Szpaka, pamięć o nich znika dwie sekundy po przypadkowym zetknięciu się z informacją.

Wyobrażam sobie próby wprowadzenia nowego ładu do życia przez wspomnianych chłopaków. Jakieś przecież musiały być, ale finalnie wyszło im, że w życiu nie ma nic wartościowszego niż osiedlowy melanż. Może któremuś wyobraźnia sięgnęła dalej, ale zabrakło sił? Może zabrakło wyobraźni do wymyślenia siebie na nowo, do rozwiązywania problemów zamiast ciągłej ucieczki? A może nigdy nawet nie pomyśleli? Do osoby w ciągu fakty nie docierają, mija się z nimi jak Kizo z dobrym gustem.

Nowa książka Jakuba Żulczyka opowiada o utracie kontroli nad swoim życiem. Marcin Kania jest alkoholikiem, któremu pewnego dnia znika syn. Problem w tym, że to Kania widział się z Piotrkiem tuż przed zaginięciem, ale nie potrafi przypomnieć sobie dokładnego przebiegu wydarzeń. Rozpoczynają się poszukiwania, podczas których Kania będzie musiał skonfrontować się z nałogiem oraz z konsekwencjami lat picia, w śledztwo zaangażowane są także inne, skrzywdzone przez niego bliskie (?) osoby.

W tle przewija się temat eksmisji z mieszkań komunalnych, po raz pierwszy spotkałem w powieści klimaty jak z „Nowego Obywatela”, Żulczyk czuł tu jakąś misję – na szczęście jest dużo bardziej przyswajalna niż ta z „Czarnego słońca”. O ile czytając przedostatnią książkę tego poczytnego autora miałem wrażenie, że użył talentu by po prostu wyżyć się ideologicznie (miał do tego prawo, ale dla mnie to było średnio przekonujące) – „Informacja zwrotna” przywróciła Żulczyka na poważne tory. Zbyt dobrym jest pisarzem, by zatracać się w tematach „pod Nobla”, przez co rozumiem aktualne trendy światopoglądowe.

Skończyłem powieść w ważną dla siebie rocznicę, od 27 maja 2007 roku nie tknąłem alkoholu, to dwa razy tyle abstynencji, co ma autor książki. W „Informacji zwrotnej” Żulczykowi udało się przypomnieć alkoholikom dlaczego nie pić. Akcja toczy się w teraźniejszości – trwają poszukiwania syna Kani, siedzimy z głównym bohaterem na mitingach Anonimowych Alkoholików, a także w przeszłości, na tle której Żulczyk pokazuje jak pijący rodzic niszczy swoją rodzinę. „Informacja zwrotna” (określenie zaczerpnięte z terapii grupowej) perfekcyjnie pokazuje mechanizmy nałogu, z samooszukiwaniem się i wyparciem choroby na czele.

Gdyby chłopaki spod mojego bloku chcieli czytać… Łatwiej powiedzieć „to dla lamusów” i przegrać życie pod trzepakiem.

Znowu to zrobił – znowu Żulczyk napisał perfekcyjną, wciągającą powieść, połączenie kryminału z dramatem psychologicznym. Jest dla mnie, prócz „Czarnego słońca”, najchętniej czytanym polskim autorem, więc ubolewam, że na kolejną ucztę przyjdzie poczekać pewnie ze dwa lata.

Show More