Ministerstwo Odlotów

Fanzin o wszystkim i o niczym…

Dubaj? Kampania? Tory?

– Naprawdę polecam ci Dubaj. Jest estetycznie, faceci niby w tych swoich szatach, ale schludni, pachnący. Architektura – wiadomo. Reżim jest, ale dzięki niemu jest czysto.
– Ale po cholerę ja mam tam lecieć, skoro wszystko co mnie jara pochodzi z buntu? No, poza naturą.
Taką miałem ostatnio wymianę zdań ze znajomą, nie wiem co mieliby mnie obchodzić faceci. Bunt, sztuka, sport i natura. Wieści polityczne też do mnie – niczym zalety Dubaju – nie docierają, zajęty jestem obsraną pieluchą córki, albo nogawką podopiecznego sześciolatka, pilnowanego na obozie sportowym. I to i to gówno, co za różnica? Ano taka, że dziecko wreszcie nauczy się srać bez szkody (chociażby zapachowej) dla innych, czego nie mogę powiedzieć o polityku, czy mężu/właścicielu niewolnic-muzułmaninie.
Dotknięci czymś (najczęściej biedą) posądzają takich jak ja o polityczną bierność, mają rację, niech walczą o swoje, otaczają się tymi co trzeba (którym zależy) – wtedy konieczność istnienia może nie będzie aż tak ciężka. Polecam jednak zapierdalać po to, by mieć dobrze, albo przynajmniej jako tako.
By coś napisać muszę zamknąć przed Nimi drzwi – tuż przed ich twarzami. Patrzę na nagłówki. „Sieci: Tusk chce piekła gwałconych kobiet?”. Czy to normalne? I ten Tusk, i te nagłówki… Mówię „nie!”, jak Dubajowi…
Na mecze docieram – ratują. Ale nie tylko sportami zespołowymi człowiek żyje. Wreszcie udało mi się zamienić kilka słów z Joanną Jędrzejczyk, przybić piątkę podczas jednego z wydarzeń, na którym była gościem głównym. Podziękować za dobre walki, na które wstawało się o 4:00. Mój dom był miejscem schadzek paru kumpli, raz pewien przeszedł przez całe osiedle, po czym od razu zasnął na kanapie. Ale ja nie…, ale ja nie…
Trochę podziwiam, a trochę współczuję ludziom, którzy wyznaczają sobie cel za celem, bo to z jednej strony ratuje przed bezsensem życia, z drugiej ogranicza – cel oznacza pewną rutynę, nie każdy potrzebuje tak żyć, dzisiaj to rozumiem.
Na pewno słynna JJ odpoczywa psychicznie po najintensywniejszych latach w UFC (a pamiętajmy o 200 walkach muay thai), szukając swego miejsca właściwie wszędzie indziej, dużo też pomagając. Dobrze ją też widzieć w lepszej, hm, kobieco, formie niż po (ale i przed) walce z Chinką.
Inspirująca osoba. I bardzo serdeczna, otwarta w bezpośrednim kontakcie, ani śladu palmy, przynajmniej w stosunku do fanów. Jeden z setek przykładów, że da się, mimo polityki, przykrywającej wszystko niczym osrana kołdra.
551 dzień wojny na Ukrainie. Nie drwię, tylko przyznaję się do świadomości kroczenia tuż obok wojny, przybijania grabek i wychowywania dzieciaków na ludzi z pasją, którzy nigdy nie położą się na tory. Taki przynajmniej jest plan.

Show More