Ministerstwo Odlotów

Fanzin o wszystkim i o niczym…

Born free! Matangi Maya M.I.A 2018

„Matangi Maya M.I.A” to dokument muzyczny produkcji USA/Wielka Brytania/Sri Lanka z 2018 roku. Długo czekałem na ten film. M.I.A odkryłem w 2010 roku wraz z jej klipem „Born free” (z płyty „Maya”). Pochodząca ze Sri Lanki Mathangi (w wieku 9 lat wyemigrowała do Londynu uciekając przed wojną) Maya Arulpragasam zachwyciła mnie nie tyle całym pakietem swoich poglądów (czasem się z nią nie zgadzam) ile politycznym zaangażowaniem przebijającym się do mainstreamu i jakością tego muzycznego aktywizmu. Szybko stała się moją ulubioną wokalistką, śledzenie jej twórczości było po prostu intrygujące, z pewnością jest inna i jest jakaś.

Co istotne – jest córką jednego z założycieli (w 1976 roku) Tamilskich Tygrysów (kobiety z bronią itd., polecam wyguglać), oskarżaną o wspieranie terroryzmu, przez co MTV cenzurowało jej klipy (wspomniane „Born free” jest prawdziwym dziełem sztuki!). Tata Mai został w ojczyźnie, by walczyć, a jego córka postanowiła, zamiast non stop ćpać (o czym zresztą mówi w filmie) powiedzieć głośno o tym, co w niej siedzi. Po latach tata przyleciał do niej do Londynu, przeszłość ojca musiała ją dopaść jako osobę publiczną o tak wyrazistych tekstach. Główny nurt niekoniecznie był na nią gotowy.

Do M.I.A wracam przede wszystkim dlatego, że dobrze brzmi. Jej muzyka to połączenie hip-hopu, ragga, dancehallu i electro, czasem przewijają się egzotyczne melodyjki, przypominające, że Maya nie pochodzi z Europy. Do moich ulubionych kawałków, prócz „Born free”, należą „Paper Planes” (z płyty „Kala”), czy „Go Off” (z płyty „AIM”) – polecam je wszystkie wraz z teledyskami (niżej kadr z kręcenia któregoś w Indiach).

W filmie, co oczywiste, znajdziemy dużo muzyki, make off z planów teledysków, koncertów itd. Muzyka jest przerywnikiem w opowieści o życiu wokalistki. Rodzinne strony, początki fascynacji sztuką – M.I.A chciała być dokumentalistką. Robiła filmy o znajomych, z którymi dorastała na osiedlu. Dzięki tej pasji zachowało się wiele filmów archiwalnych z życia artystki, które wykorzystano w dokumencie. Dzięki „Matangi Maya M.I.A” możemy przyjrzeć się sytuacji w Sri Lance, gdzie siły państwowe walczyły z tamilskimi separatystami. W pewnym momencie imigrantka wróciła na jakiś czas na Sri Lankę, by pokazać okiem kamery życie tamtejszych ludzi.

Opowieść o Mai to także opowieść o uchodźcach. Można być za polityką ich przyjmowania, bądź przeciw niej, ale zawsze warto zmierzyć się z relacjami samych przybyszów i posłuchać jak oni sami to widzą. M.I.A była więc dla mnie pomostem. Sztuka często jest pomostem, nazwałbym ją atrakcyjnym środkiem do przekazywania argumentów i podbijania nowych, często pozornie odległych serc.

Droga M.I.A od londyńskich osiedli po wspólny klip z Madonną i zgarnianie nagród zrodziła oczywiście pytania o autentyczność jej bezkompromisowego przekazu. Żyło się Mai już bardzo wygodnie – zarabiała z muzyki, zaręczyła się z bogatym facetem, a nadal poruszała poważne, kontrowersyjne tematy. Ten sam problem ma M.I.A i Rychu Peja – niektórym ludziom wydaje się, że jeśli opowiada się o slumsach to opowiadający powinien w nich zdechnąć w lepiance bez prądu i z miską ryżu jako jedynym posiłkiem. Wystarczy obejrzeć dokument, by poznać cały kontekst, którego media rzadko się chwytają, chcąc udowodnić swoją tezę, dowalić komuś kto im przeszkadza mówieniem o trudnych rzeczach. „Zawodowy kręglarz” opowiada w amerykańskiej TV o swoim oburzeniu, bo podczas finału ligi futbolu amerykańskiego artystka pokazała środkowy palec i z żoną poczuli się dziwnie. I to ma być problem, zamiast zajęcia się poważnymi sprawami, o których M.I.A nawija, bądź śpiewa. Polecam nam wszystkim nie być „New York Timesem” i przyjrzeć się konkretnym opowieściom o Trzecim Świecie i niepodległościowym zrywom mającym tam miejsce.

Muzyka połączona z polityką dała ciekawą historię – dobry dokument, dlatego polecam wszystkim poznać tą artystkę. Jej twórczość jest efektem jej doświadczeń. Film obejrzysz za 9,90 zł z polskimi napisami pod tym linkiem: KLIK!.

Born free!

PS: Klipu „Born free” nie mogłem wrzucić, bo YouTube narzuciło ograniczenia wiekowe i wyświetlicie go tylko na YouTubie. Sprawdźcie więc ten, o chińskiej szkole Kung Fu z internatem. Klip zmontowany jest z dokumentu emitowanego na Discovery (również polecam, jest w sieci po angielsku), pokazującemu jak dzieci z biedoty próbują przebić się za sprawą tej chińskiej sztuki walki i jak przy tym zapierdalają. Jak zwykle Maya ma gdzieś w podtekście, choćby schowanym, nierówności i prawa człowieka. Cała ona…

Show More