…, czyli nic nie rozumiem, lecz patrzę. Znowu Szwaby. Nie posądzajcie mnie o bycie folksdojczem, po prostu scenę fanzinową mają tam świetną. Też są Zachodem i wyobraźcie sobie, że nawet mają Internet, a mimo to – drukują na potęgę. „Blickfang Ultra”, znany każdemu fanowi kibicowskich zinów, chociaż od dawna już w pełnym kolorze i na super papierze. 48 numer kosztuje 5 euro i liczy 132 strony. Skład jak zwykle klimatyczny, aczkolwiek – mimo, że poniżej wysokiego poziomu nie schodzą – chyba już mniej się chłopakom chce szaleć na papierze i to widać od jakiegoś czasu. Z okładki wita nas młody kibic z megafonem, który jakby pytał „ultras forever?!”. Niestety, bariera językowa nie pozwoliła mi na zagłębienie tematu z frontu. Wiem za to, że kiedy wchodzą zdjęcia, od razu czuć atmosferę tego – klasycznego już – tytułu.
Prócz sondaży, konkretnych artykułów, relacji, na łamach pisma znajdziemy takie ciekawostki jak słownik kibolski (nie zabrakło w nim wątku polskiego), czy inne równie lekkie. Jest materiał z pierwszej ręki z Brazylii, z Glasgow, a dokładnie z zielonej części. Rysunki, zdjęcia, vlepki, tagi. Redakcja „BU” przedstawia nie mniej ciekawą „Gazzetta Ultra” z francuskiego Bordeaux. Fotka z gościa chaty/miejscówki, półki, a na nich alfabetycznie poukładany zbiór zinów. Ciary, są jeszcze pasjonaci!
Dorwałem też „Unterwegs” z Austrii, nr 23/2023 (4 euro). Niby wszystko w porządku, ale brak tu fanzinowych wariacji graficznych (choćby amatorskich), które podobają mi się najbardziej. Ot, prosty skład, relacje, wywiady, fotki. Z pewnością dla Austriaków treści są ciekawe, bowiem relacje dotyczą spotkań w całej Europie, także w Polsce. Widać sporą zajawkę włoskim klimatem, materiałów z kolebki ultra jest naprawdę sporo. Śliski papier, kolor, ale jakoś tak mi nie podszedł „Unterwegs” do końca. Tak, czy siak – gdy gdzieś zauważę, parafrazując Kazika, spróbuję z kolejnym numerem.
„Blickfang Ultra”:
„Unterwegs”: